Chyba każdy fantasta zna kultową powieść „Dworzec Perdido” Chiny Miéville. Jakież było moje zdumienie, gdy nazwę „Perdido” znalazłem na mapie, i to w najprawdziwszym realu! Pełna nazwa to „Parque National de Ordesa y Monte Perdido”, a ów park leży w Pirenejach hiszpańskich, tuż przy granicy z Francją. Natychmiast zacząłem pakować plecak.
Kocham Pireneje - to monumentalne, rozległe góry, urzekające wielością form i zmiennością krajobrazów, z mnóstwem jezior, wodospadów i białych trzytysięczników(+). Naprawdę egzotyczne są na przełomie czerwca i lipca, gdy pokaźna część zboczy pokryta jest dywanami kwitnących na czerwono azalii. Równie pięknie jest jesienią, a więc trzeba wybrać się przynajmniej dwa razy. Prawdziwą perłą jest Park Narodowy Aigüestortes, który opisałem tutaj. Szykując już trzecią wyprawę w Pireneje natknąłem się Park Perdido i od razu wiedziałem - nie ma w ogóle takiej możliwości, żebym tam nie pojechał.
Jak przewodniki głoszą, najciekawszymi miejscami w Parku są: Wąwóz Ordesa i Kanion Escuain, z różnymi pobocznymi szlakami. Warto też zwiedzić sporo większy Parc National des Pyrénées, leżący już po francuskiej stronie. Mam zamiar wynająć samochód na lotnisku w Barcelonie i udać się najpierw na tydzień do Francji, a drugi tydzień spędzić w Hiszpanii. Trzeba przedtem wyszukać przez internet i zamówić odpowiednie miejsca noclegowe, co jest chyba najżmudniejszą częścią całego przedsięwzięcia. Ale warto, wszak to Pireneje!
Relacje z innych podróży znajdziesz tutaj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz