Nie pytajcie mnie, jak to się stało, że wydałem tomik
fraszek. Nie odpowiem, bo zwyczajnie nie wiem. Mogę tylko powiedzieć, co się do
tego zdarzenia przyczyniło: dwóch kolegów, pisarz i tłumacz, uznali kiedyś moje
humorystyczne wiersze za pełnoprawną część twórczości, a potem trzeci kolega
(pisarz i redaktor) zapytał o fraszki w wywiadzie, i kilka opublikował nawet w
czasopiśmie. Na pewno przyczyniła się także do decyzji o wydaniu samolubna ekshibicjonistyczna afirmacja,
cechująca twórców, którzy nie lubią pisać do szuflady. No i stało się,
że nieokrzesane rymy z ładunkiem erotyzmu, groteski i humoru (w porządku
alfabetycznym) poszły w świat.
Wiersze pisałem od
pradawnych czasów, a większość z nich skręcała jakoś w kierunku przaśnego
humoru.