sobota, 16 czerwca 2012

Fraszki rubaszne

Nie pytajcie mnie, jak to się stało, że wydałem tomik fraszek. Nie odpowiem, bo zwyczajnie nie wiem. Mogę tylko powiedzieć, co się do tego zdarzenia przyczyniło: dwóch kolegów, pisarz i tłumacz, uznali kiedyś moje humorystyczne wiersze za pełnoprawną część twórczości, a potem trzeci kolega (pisarz i redaktor) zapytał o fraszki w wywiadzie, i kilka opublikował nawet w czasopiśmie. Na pewno przyczyniła się także do decyzji o wydaniu samolubna ekshibicjonistyczna afirmacja, cechująca twórców, którzy nie lubią pisać do szuflady. No i stało się, że nieokrzesane rymy z ładunkiem erotyzmu, groteski i humoru (w porządku alfabetycznym) poszły w świat.

Wiersze pisałem od pradawnych czasów, a większość z nich skręcała jakoś w kierunku przaśnego humoru.

Moim mistrzem w tej dziedzinie był Boy-Żeleński, autor „Słówek”, który pokazał mi, że może istnieć także „taka” poezja. To znaczy nie nadęta i mesjanistyczna, gloryfikująca piętrową rebusologię, czy analizująca drgnienia duszy, ale prosta, dla ludzi, wychodząca naprzeciw ludycznym potrzebom uciechy i zabawy. Co oczywiście nie znaczy, że te inne poezje nie są ludziom potrzebne. Chcę powiedzieć, że wszystkie są potrzebne, i o gusta nie należy się sprzeczać.

Cóż, jak było do przewidzenia, nie wszystkim tomik się podobał, wielu formalistów miało mi za złe, jakbym puścił bąka w salonie. Zimniak naukowiec i nauczyciel akademicki, a zajmuje się niepoważnymi sprawami? Zimniak-pisarz sf, który powinien publikować literaturę futurologiczno-psychologiczno-egzystencjalną? A nade wszystko członek Stowarzyszenia Pisarzy Polskich, Pan Pisarz Polski, piszący o takich sprawach takim językiem? Oczywiście atak poszedł także na poziom artystyczny, wszak sprawa jest znana, że jak cokolwiek się nie podoba w utworze, najłatwiej strzelić w warsztat, bo na tym polu trudno czegokolwiek dowieść.

Ale odezwali się także inni, którym rzecz się spodobała. Miłą niespodziankę sprawił mi Marcin Przybyłek, który na swoim blogu zamieścił bardzo pozytywną recenzję. Przyszli do mnie moi studenci, którym nie przeszkadzały poboczne zainteresowania ich tutora. Otrzymywałem też inne pozytywne opinie. A więc - jeszcze się taki nie urodził, co by wszystkim dogodził.

Dla kogo przeznaczone są te wiersze? Dla ludzi z poczuciem humoru i bez uprzedzeń, którzy nie oczekują od poezji tylko wzniosłych westchnień, i których nie urazi grube słowo, użyte jednak - jak sądzę - we właściwym miejscu i kontekście. Także dla tych, którzy chcą ofiarować dowcipny prezent - na wieczór kawalerski, wieczór panieński, albo szukają czegoś niekonwencjonalnego na prezent ślubny. Albo po prostu chcą się pośmiać.

Oto próbka fraszki „Muza z zamtuza”:

Malwin Kid miał przechlapane
Na pół życia, że o rane!
Kiedyś wstąpił do zamtuza
Żeby mu się wzwiodła muza
Aż tu wyszła baba-smok
Co po szyję miała krok.

Resztę miała jak się patrzy
Kid zadurzył się raz-dwa-trzy.
„Krok zasłonić można szalem
Nie myśl długo, głupi wale”
Myślał Kid, nie myśląc wcale.
[...]

Dedykacje do tomiku mogę wpisywać podczas Festiwalu Fantastyki w Nidzicy (21-24.06.2012). Książka jest do nabycia w miejscowej księgarni „Solaris”.

Przy okazji pragnę uspokoić moich czytelników - nie, nie zmieniam profilu twórczości, nadal chcę pisać fantastykę. Fraszki są tylko odpryskiem, odmianą, chwilą relaksu. Jak kawał opowiedziany w kuluarach.


Andrzej Zimniak „Fraszki rubaszne”, wydanie bibliofilskie w twardej oprawie, 80 stron, 36 fraszek, ilustracje Krzysztof Trzaska, Solaris 2012, cena 22 zł.

2 komentarze:

  1. Wszelki duch!
    Nie sądziłam, ze Ty takie rzeczy czynisz. A nawet jeśli przez myśl mi przeszło, żeś poczynił, to nie przypuszczałam, że upublicznisz.
    Muszę to mieć!

    W Nidzicy, niestety, się nie spotkamy w tym roku. :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj, Andrzeju. Lekkie zdziwienie, ale pozytywne zaskoczenie - czemu nie? Natomiast okładka skojarzyła mi się z Sylwestrem Podolskim na niebiesko. Interesujący zbiorek kompletuję :)

    OdpowiedzUsuń