Nie pytajcie mnie, jak to się stało, że wydałem tomik
fraszek. Nie odpowiem, bo zwyczajnie nie wiem. Mogę tylko powiedzieć, co się do
tego zdarzenia przyczyniło: dwóch kolegów, pisarz i tłumacz, uznali kiedyś moje
humorystyczne wiersze za pełnoprawną część twórczości, a potem trzeci kolega
(pisarz i redaktor) zapytał o fraszki w wywiadzie, i kilka opublikował nawet w
czasopiśmie. Na pewno przyczyniła się także do decyzji o wydaniu samolubna ekshibicjonistyczna afirmacja,
cechująca twórców, którzy nie lubią pisać do szuflady. No i stało się,
że nieokrzesane rymy z ładunkiem erotyzmu, groteski i humoru (w porządku
alfabetycznym) poszły w świat.
Wiersze pisałem od
pradawnych czasów, a większość z nich skręcała jakoś w kierunku przaśnego
humoru.
Moim mistrzem w tej dziedzinie był Boy-Żeleński, autor „Słówek”, który pokazał mi, że może istnieć także „taka” poezja. To znaczy nie nadęta i mesjanistyczna, gloryfikująca piętrową rebusologię, czy analizująca drgnienia duszy, ale prosta, dla ludzi, wychodząca naprzeciw ludycznym potrzebom uciechy i zabawy. Co oczywiście nie znaczy, że te inne poezje nie są ludziom potrzebne. Chcę powiedzieć, że wszystkie są potrzebne, i o gusta nie należy się sprzeczać.
Moim mistrzem w tej dziedzinie był Boy-Żeleński, autor „Słówek”, który pokazał mi, że może istnieć także „taka” poezja. To znaczy nie nadęta i mesjanistyczna, gloryfikująca piętrową rebusologię, czy analizująca drgnienia duszy, ale prosta, dla ludzi, wychodząca naprzeciw ludycznym potrzebom uciechy i zabawy. Co oczywiście nie znaczy, że te inne poezje nie są ludziom potrzebne. Chcę powiedzieć, że wszystkie są potrzebne, i o gusta nie należy się sprzeczać.
Cóż, jak było do przewidzenia, nie wszystkim tomik się podobał, wielu formalistów
miało mi za złe, jakbym puścił bąka w salonie. Zimniak naukowiec i nauczyciel
akademicki, a zajmuje się niepoważnymi sprawami? Zimniak-pisarz sf, który
powinien publikować literaturę futurologiczno-psychologiczno-egzystencjalną? A
nade wszystko członek Stowarzyszenia Pisarzy Polskich, Pan Pisarz Polski,
piszący o takich sprawach takim językiem? Oczywiście atak poszedł
także na poziom artystyczny, wszak sprawa jest znana, że jak cokolwiek się nie
podoba w utworze, najłatwiej strzelić w warsztat, bo na tym polu trudno
czegokolwiek dowieść.
Ale odezwali się także inni, którym rzecz się spodobała.
Miłą niespodziankę sprawił mi Marcin Przybyłek, który na swoim blogu zamieścił
bardzo pozytywną recenzję. Przyszli do mnie moi studenci, którym nie
przeszkadzały poboczne zainteresowania ich tutora. Otrzymywałem też inne
pozytywne opinie. A więc - jeszcze się taki nie urodził, co by wszystkim
dogodził.
Dla kogo przeznaczone są te wiersze? Dla ludzi z poczuciem
humoru i bez uprzedzeń, którzy nie oczekują od poezji tylko wzniosłych
westchnień, i których nie urazi grube słowo, użyte jednak - jak sądzę - we właściwym
miejscu i kontekście. Także dla tych, którzy chcą ofiarować dowcipny prezent -
na wieczór kawalerski, wieczór panieński, albo szukają czegoś niekonwencjonalnego
na prezent ślubny. Albo po prostu chcą się pośmiać.
Oto próbka fraszki „Muza z zamtuza”:
Malwin Kid miał przechlapane
Na pół życia, że o rane!
Kiedyś wstąpił do zamtuza
Żeby mu się wzwiodła muza
Aż tu wyszła baba-smok
Co po szyję miała krok.
Resztę miała jak się patrzy
Kid zadurzył się raz-dwa-trzy.
„Krok zasłonić można szalem
Nie myśl długo, głupi wale”
Myślał Kid, nie myśląc wcale.
[...]
Dedykacje do tomiku mogę wpisywać podczas Festiwalu
Fantastyki w Nidzicy (21-24.06.2012). Książka jest do nabycia w miejscowej
księgarni „Solaris”.
Przy okazji pragnę uspokoić moich czytelników - nie, nie
zmieniam profilu twórczości, nadal chcę pisać fantastykę. Fraszki są tylko
odpryskiem, odmianą, chwilą relaksu. Jak kawał opowiedziany w kuluarach.
Andrzej Zimniak „Fraszki rubaszne”, wydanie bibliofilskie w twardej oprawie, 80 stron, 36 fraszek, ilustracje Krzysztof Trzaska, Solaris 2012, cena 22 zł.
Wszelki duch!
OdpowiedzUsuńNie sądziłam, ze Ty takie rzeczy czynisz. A nawet jeśli przez myśl mi przeszło, żeś poczynił, to nie przypuszczałam, że upublicznisz.
Muszę to mieć!
W Nidzicy, niestety, się nie spotkamy w tym roku. :(
Witaj, Andrzeju. Lekkie zdziwienie, ale pozytywne zaskoczenie - czemu nie? Natomiast okładka skojarzyła mi się z Sylwestrem Podolskim na niebiesko. Interesujący zbiorek kompletuję :)
OdpowiedzUsuń