niedziela, 22 stycznia 2012

Gruźlica odporna na wszystko?

Sloganem stało się powiedzenie, że człowiek nie ma naturalnych wrogów. Otóż jest to tylko połowa prawdy - bo mówimy o tym, co da się zobaczyć gołym okiem. Natomiast w  mikroświecie toczy się walka na śmierć i życie, a człowiek bynajmniej nie zajmuje w tym starciu pozycji hegemona, lecz jest zaledwie stroną.
Oczywiście, mamy leki, w tym antybiotyki, i wiemy trochę o higienie i zdrowym trybie życia. W latach siedemdziesiątych ub. wieku naczelny lekarz w USA odtrąbił zwycięstwo nad zarazkami
- okazało się, że przedwcześnie, bo zaraz potem zaczęły pojawiać się liczne szczepy drobnoustrojów oporne na leczenie, a na scenę wkroczył HIV. Optymiści zdawali się również zapominać o tym, że organizm ludzki gości na stałe ok. 2 kg bakterii, głównie symbiotycznych - ale ci kooperanci mogą szybko przeistoczyć się w patogeny, jeśli znajdą się w niewłaściwym miejscu, np. Escherichia coli zamiast w jelitach pokaże się w nerkach lub we krwi.
Ostatnio przypomniano, że istnieją szczepy bakterii odporne na wszystkie leki, m.in. niewrażliwe na antybiotyki szczepy prątków gruźlicy. Na gruźlicę na świecie umiera rocznie 3 miliony osób, mimo arsenału dość efektywnych leków. Co będzie dalej, skoro mamy takich perfekcyjnie przystosowanych kandydatów na super-zabójców?
Ano, nic. Nie będzie końca świata, pandemii, trup nie będzie słał się gęsto po ulicach, a ludzie nie będą sobie podawali jedzenia na drągach. A to z kilku przyczyn.
Po pierwsze, wciąż szukamy nowych leków, na które zarazki jeszcze nie mają odporności (bo one tę odporność nabywają stopniowo). Po drugie, bywa że od dawna niestosowany lek staje się ponownie aktywny, ponieważ bakterie „zrezygnowały” z utrzymywania mechanizmu selektywnej odporności na ten specyfik. Po trzecie, w kolejnych pokoleniach ludzi wykształci się naturalna odporność. Podobnie kiedyś będzie z HIV-em - już teraz mamy nieliczną populację Skandynawów, których przodkowie przed 400 laty przetrwali inną epidemię retrowirusową i zachowali odporność także na AIDS.
A więc Ziemi przypuszczalnie nie grozi wyludnienie, przynajmniej z powodu takiej czy innej zarazy. Raczej jesteśmy skazani na wieczną walkę z drobnoustrojami i musimy zadowolić się remisem w tych rozgrywkach.  

Więcej o epidemiach i zarazach znajdziesz w stosownym rozdziale mojej książki „Jak NIE zginie ludzkość”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz