sobota, 19 listopada 2011

Piękniejsi dwudziestoletni

Jadę codziennie autobusem przez Krakowskie Przedmieście, i na przystanku przed Uniwersytetem pojazd zawsze szturmuje tłum młodych. Za każdym razem od początku fascynuje mnie to roześmiane i rozgadane towarzystwo, sprężysta gibkość ich ruchów, i nieprzyzwoita wręcz gładkość twarzy, jakaś prawie nienaturalna jedwabistość czy alabastrowość cery, błysk bystrego spojrzenia. Rozbuchana, kipiąca młodość, która wydaje się rozsadzać fizyczne kształty, emanując blaskiem świeżego ognia. Czerpię z nich, zawieszam na tych twarzyczkach swój wzrok, na chwilę uniesiony znad książki. Spijam ich energię, żywotność, ekspresyjność. Czasem obserwuję nieco dłużej niż dopuszcza poprawność, ale oni nie czują się molestowani, raczej wtedy reagują wzmożonym ożywieniem lub nawet odpowiadają uśmiechem.
Prawem kontrastu, przypomina mi się spotkanie sprzed lat,
odbywające się w Polskiej Akademii Nauk - znalazłem się tam jako współpracownik od popularyzacji nauki. Byłem gdzieś na dole, a nade mną amfiteatralnie wznosiło się audytorium, w którym kolejne rzędy przypominały kręgi piekieł. Wiem, że nie powinienem tak pisać, i przepraszam wszystkie szacowne i mądre głowy, ale wtedy miałem właśnie takie wrażenie - że znalazłem się w domu starców, a te sterane życiem twarze należą do diabłów, przyczajonych aby się na mnie rzucić. Nie, nie chciałbym pracować w takim miejscu.
Mam szczęście, że pracuję na wyższej uczelni. Studencki ludek na drugim roku ma tak samo gładkie buzie jak tamci z autobusu, porusza się tak samo prężnie i ma taki sam ogień w spojrzeniach. Idziemy na wymianę - ja daję im trochę wiedzy i próbuję zaszczepić nawyk myślenia, a od nich biorę odrobinę ich magicznej emanacji. Chyba obie strony coś zyskują na tej transakcji, i nie kłóci się to z drugą zasadą termodynamiki.
Tak niedawno ja też byłem dwudziestoletni, szczupły, wysportowany, z błyszczącym spojrzeniem, i nieco nonszalancko obejmowałem w posiadanie cały świat. Przy tym nie wiedziałem jednego: że złotonośne chwile właśnie mijają i że czas można bardzo łatwo roztrwonić.
Wydaje mi się, że dziś piękniejsi dwudziestoletni wiedzą więcej. Obym się nie mylił.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz