sobota, 4 lutego 2012

ACTA ad acta, niech żyje hiperbiblioteka?


Przetoczyła się przez kraj fala demonstracji przeciw ograniczaniu wolności w internecie, jeszcze większe były protesty w sieci. Ostra faza minęła, ale pożar tli się i może wybuchnąć ponownie lada chwila.
Jestem przeciwny ACTA, czemu dałem wyraz we wpisie na FB. Ale problem jest i jakoś trzeba go rozwiązać. Najprościej mówiąc i nieco trywializując (bo jest wiele aspektów sprawy), komercja chce pieniędzy, lud chce kultury za darmo. Mówiąc oględniej: biznes, wytwórnie, hurtownicy, wydawcy, księgarze, autorzy, wykonawcy - chcą krociowych zysków, apanaży i godziwych wpływów, honorariów, czy wreszcie choćby drobnych wierszówek, zaś większość odbiorców pragnie mieć pod ręką światową hiperbibliotekę, z której będą mogli korzystać do woli i bezpłatnie - jak to w bibliotekach (na razie) jest w zwyczaju, zupełnie legalnie i w majestacie prawa. I co począć przy tak diametralnie odmiennych oczekiwaniach?
Oczywiście można postawić policjanta z wielką pałą i kajdankami, co właśnie czyni ACTA.