sobota, 30 lipca 2011

Ucieczka od prywatności

Jedną z form dogmatycznej poprawności politycznej jest doprowadzona do absurdu ochrona danych osobowych. Jeśli idziesz z wizytą i chcesz znaleźć Iksińkiego na liście lokatorów, próżny trud - takie listy zdjęto już wiele lat temu. Chcesz poszukać jego adresu w książce telefonicznej - też nic z tego.
Znakomitą inicjatywą Googla jest fotografowanie świata - już kilka lat temu na jednym z wykładów popierałem stworzenie cyfrowego uniwersum, które moglibyśmy zwiedzać nie ruszając się z fotela. I oto mamy jego forpocztę - ale niektórym się nie podoba, że na zdjęciach widnieją ich numery samochodów czy, o zgrozo, twarze! Ciekawe, że ze swoimi twarzami obnosimy się publicznie, a jak tylko ktoś zamieści ich fotografię, wygrażamy pięściami.

środa, 27 lipca 2011

Macki sieci, uczeni i pojedynki

Po raz kolejny zadziwił mnie potencjał informacyjny sieci, a ponieważ udało mi się od pierwszego kliknięcia, spieszę podzielić się wieścią z czytelnikami. Ale po kolei.
Od jakiegoś czasu chodził mi po głowie pomysł na opowiadanie, który w pewnym momencie koncepcyjnie „splątał” mi się z historią młodocianego genialnego matematyka, którego zabito w pojedynku. Kiedyś czytałem tekst traktujący o jego ostatniej nocy, spędzonej na pośpiesznym spisywaniu dorobku naukowego swojego życia. Ów tekst zrobił na mnie spore wrażenie i pozostał w pamięci jako reminiscencja szarego świtania i przygarbionej sylwetki 20-letniego geniusza, zrozpaczonego że już nie zdąży napisać wszystkiego. Ja jednak potrzebowałem jedynie jego nazwiska do tytułu, bo moja literacka koncepcja nijak nie była związana z tamtą historią i miała stanowić opowieść całkowicie równoległą. Wgooglałem więc dwa hasła: „matematyk” i „pojedynek”. Ku mojemu zdumieniu (dopiero co wróciłem z dzikich gór i wciąż przyzwyczajałem się do technologii) na pierwszym miejscu wyskoczyła wikipediowska biografia Evariste Galois, jak ulał pasująca do tego co zapamiętałem.